W blogu będę pisał o kuzynka. Kuzynka jest już praktycznie na emeryturze. Ale ma potężny dorobek. Jest doktorem habilitowanym. Onegdaj była na stażu w USA. Myślę, że jest światowej klasy naukowcem, z dużym dorobkiem naukowym.
Kuzynka pochodzi od rodziny mojego ojca. Mój ojciec był jak to określa moja mama hipphondrykiem. Miał całe życie wmawiać SO ie choroby, których nikt nie potwierdzał. Trochę tak jak u mnie.
Ojciec jeździł często do kuzynki, wedle kuzynki miał u niej diagnozowac raka płuc, gdy go jeszcze nie miał. Wg mojej mamy miał bóle głowy, które miały być nerwicowe.
Ojciec w 1999 roku zachorował na raka płuc, którego tak się doszukiwał. Mógł go wyleczyć, mogli mu usunąć płuco. Ale ojciec nie chciał. Palił do końca.Chemia nie pomogła.
Ale ta historie jeszcze opiszę.
Ja z kuzynka spotkałem się po raz pierwszy w latach 90, na pogrzebie siostry babci . Tylko, że nie zapamiętałem jej, a jej córkę, która była niepełnosprawna.
W 2003 roku w trakcie kąpieli poczułem osłabienie czucia w małym i w połowie palca 4 u lewej ręki. Byłem u neurologa w Ciechanowie, kazał obserwować. W międzyczasie miałem silne ataki dusznosci w wakacje. W związku z tym przyjęto mnie do szpitala na oddział dziecięcy. Tam porobiono badania - były a jakże wszystkie dobre i skierowano do centrum zdrowia dziecka. Z pobytu w szpitalu z wakacji 2003 roku zapamiętałem. Dwie rzeczy. Pierwszy fakt, to jak dawałem się wkręcić przez innych, młodszych pensjonariuszy którzy dzwonili na telefon na korytarzu. Japodbiegalem i odbierałem, oni się rozlaczali. Korzystali z nowinki tamtych czasów - telefonu komórkowego. Druga historia to jak któregos dnia gdy leżałem na łóżku zachciało mi się nagle spać. Walczyłem z sobą bo przekonałem sam siebie, że jeśli usne, to już nir wstanę. I nie usnalem. W tamtym czasie musiałem strasznie wyglądać, byłem blady, chudy.
Wtedy też dzięki podłączeniu komputera pod modemowy internet odkryłem choroby neurologiczne. Wtedy zgłebiałem temat dystrofii mięśniowych, których tak bardzo się obawiałem.
I przechodzimy do kuzynki. Moja zaradna mama zadzwoniła do niej prosząc o konsultacje. Pojechaliśmy do niej w sierpniu 2003 roku. Wtedy dowiedziałem się co to jest emg. Na badaniu wyszedł mi blok nerwu lokciowego. Skąd on się wziął? Nie mam pojęcia. Z tej wyprawy zostały mi zdjęcia mamy na tle zamku, ja chyba żadnych zdjęć nie mam z tego wypadu. O dziwo samej kuzynki nir zapamiętałem. Skończyło się na kilkutygodniowej rehabilitacji , odzyskała czucie. Pokłosiem tych zdarzeń był jeszcze wyjazd do centrum zdrowia dziecka, chyba na jesieni 2003 roku. Miałem nie spać cała noc dla celów badania eeg. Oczywiście niezmiernie mnie to ucieszylo. Nie musiałem iść do szkoły, a mama pozwoliła mi pograć na komputerze przez całą noc. Niestety na samym badaniu ku wkurzeniu badającej nie zasnąłem. Wizyta w poradni zakończyła tamten okres.
W 2007 roku zachorowalem przed maturami, to był koniec marca, może 28? Czułem się przeziębiony, miałem 37 stopni. Kilka - kilkanaście dni takich objawów i następnie wizyta u doktor, pani Aleksandry. Trzy antybiotyki nie pomogły. Doktor stwierdza powiększenie węzłów. Internet mówi: chłonniak, białaczka. Wizyta prywatna: wszystko jest ok mówi doktor. Ale ja wiem swoje. Dochodzą parestezje nóg. Wizyta w szpitalu. Kilkanaście badań i nic. Wypis. A ja załamany. Zaraz będą matury, ja o nich nir myślę. Do szkoły już nie chodzę. Nie wiem nawet jaki był ostatni dzień liceum.
Pojawia się temat hiv. Musiałem zarazić się od brata! Nie pamiętam co mnie na to nakierowalo, może opis i ciągnącej się infekcji bez przyczyny, może parestezje. W mojej głowie już poukładałem sobie wszystko: zarazilem się od brata przez maszynkę do golenia, brat studiuje więc robi różne rzeczy i mógł się zarazić. Ale temat hiv odpuszczam, pojawia się stwardnienie rozsiane. W czerwcu 2020 ląduje na neurologii. Mam mety ciała szklistego, wyczytalem że są po pozagalkowym zapaleniu nerwu wzrokowego, parestezje - objaw demielnizacji.
W szpitalu młoda praktykantka pobiera mi płyn mózgowo rdzeniowy. Wszystkie badania są dobre, nie mam borelki. Jade do Warszawy na rezonans - jest idealny. Temat stwardnienia rozsianego ostatecznie upada.
Wtedy też jadę do kuzynki. Badanie emg jest prawidłowe, nie mam tezyczki, cisza elektryczna. Nie mam SLA.
Z każdym kolejnym tygodniem dochodzę do siebie, nabieram chęci życia. Wyniki matur są niezłe, dostaje się na studia do Warszawy, Wrocławia. Szczecina, wybieram Szczecin
I kontakt z kuzynka urywa się na 13 lat, przynajmniej jeśli chodzi o mnie.